wtorek, 8 stycznia 2019

Witamy w innym świecie - twarze Omanu, cz.3

Zachwyceni lokalnym kolorytem opuściliśmy w końcu kozi targ. Nie spodziewaliśmy się, że coś więcej nas zauroczy tak bardzo, jak dostrzeżona właśnie "twarz Omanu". Nie był to jednak koniec atrakcji oferowanych przez Nizwę. 

Witamy w innym świecie - twarze Omanu, cz.2

Następnego dnia nie udało się nam wyruszyć tak wcześnie jak zaplanowaliśmy. Poprosiliśmy obsługę o przygotowanie śniadania na godzinę 6.00 i istotnie o 6.00 zaczęto je przygotowywać. 
Pechowo nie dopytaliśmy o rodzaj śniadania i przez dobrą godzinę czekaliśmy aż młody i bardzo speszony kucharz z Bangladeszu przygotuje swoją wersję europejskiego omleta i innych elementów "śniadania kontynentalnego". Mieliśmy jeszcze nadzieję, że dostaniemy coś typowego dla kontynentu azjatyckiego (np. z pobliskiego Irani House), ale niestety dostaliśmy dżem i masło w małych pudełeczkach, muffinkę, omlet, sok pomarańczowy i kubek rozpuszczalnej kawy. Żegnając nasze marzenia o tradycyjnym omańskim śniadaniu, udaliśmy się spiesznie do Nizwy.

Witamy w innym świecie - twarze Omanu, cz.1

Udało się. Siedzimy w autobusie do Omanu i nie mamy siły nawet wyjrzeć przez okno. Wieżowiec w dubajskiej Marinie opuściliśmy o 5.00 rano, żeby dotrzeć na czas na miejsce zbiórki pod agencję omańskiego przewoźnika  Mwasalat,  skąd odchodził pierwszy tego dnia autobus linii Dubaj - Muscat o 7.30. Frakcja rodzinna spod znaku „proste rozwiązania” optowała za wzięciem taksówki, ale oczytana w blogach głowa rodziny zagroziła korkami, przez które moglibyśmy nie zdążyć. Groźba poskutkowała i objuczeni plecakami potulnie powędrowaliśmy na stację metra, mrucząc tylko pod nosem, że korki o świcie to się raczej nie zdarzają - nawet w Dubaju.