niedziela, 23 grudnia 2018

Przelotem przez Dubaj czyli Blade runner 2018

W tym roku padło na Oman. Na rodzinnej giełdzie pojawił się też Wietnam oraz kilka przypadkowych kierunków z kategorii „leżę nad hotelowym basenem", ale tylko mój mąż był wystarczająco zdeterminowany, żeby przeforsować swój pomysł na rodzinne wakacje. Nie napotkał w zasadzie żadnego oporu, bo pustynie w Omanie miały być jeszcze piękniejsze niż w Jordanii. A co jak co, ale pustynie uwielbiamy wszyscy.

piątek, 13 kwietnia 2018

Israel 7: Camels and chalky slide

A slightly depressive mood which possessed us after the trip into the darkness of Nitzana history, disappeared magically. The next destination of the afternoon trip was a camel farm. I couldn’t be more wrong when I imagined a fenced grazing and devastated shepherd huts.

piątek, 6 kwietnia 2018

Israel 6: The spirit of war on the Incense Route

We came back home with Iris and, after a generous lunch (this time it was an entirely new version of couscous with vegetables), we set out for another trip.
Firstly, we passed by Nitzana village, established in 1987 and named after the ruins of a Nabataean city located due east. 

czwartek, 5 kwietnia 2018

Israel 5: Pomegranate paradise

After a long walk under a burning sun we left Shivta tired and thirsty. We found shade in the car, but we were still dreaming about freshly-squeezed orange or pomegranate juice. On our way back to moshav, we told Iris about our wish, and she... grabbed her mobile and after a short conversation with one of her friends, she told us to change the route.

niedziela, 1 kwietnia 2018

Izrael 7: Wielbłądy i kredowa zjeżdżalnia

Nieco depresyjny nastrój, który opanował nas po krótkiej wycieczce w mroki historii Nitzany i okolic, minął jak ręką odjął.  Następnym celem popołudniowej wycieczki była farma wielbłądów. Jeśli wyobrażałam sobie ogrodzone pastwiska i chylące się ku upadkowi chaty pasterzy, to nie mogłam się bardziej pomylić.

Izrael 6: Duch wojny na Szlaku Kadzidlanym

Wróciliśmy do domu Iris i po obfitym obiedzie (tym razem była to zupełnie nowa odsłona kuskusa z warzywami) wyruszyliśmy na kolejną tego dnia wycieczkę.
Najpierw minęliśmy założoną w 1987 wioskę Nitzana, której nazwa pochodzi od znajdujących się na wschód od niej ruin nabatejskiego miasta. 

wtorek, 6 marca 2018

Izrael 5: Granatowy raj

Po długim spacerze w palącym słońcu opuszczaliśmy Shivtę zmęczeni i bardzo spragnieni. Cień znaleźliśmy w samochodzie, ale pragnienie dalej nam dokuczało, zamarzył się nam więc świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy albo granatów. W drodze powrotnej do moszawu podzieliliśmy się naszym marzeniem z Iris, a ona ... chwyciła za komórkę i, po krótkiej rozmowie z jakimś swoim znajomym, kazała nam zmienić trasę.

niedziela, 11 lutego 2018

Israel 4: Shivta - has it changed that much over the last thousand years?

It was almost 11 a.m. and the blinding daylight gave us an idea of how it might be there in the high summer. But we didn’t come to Israel to seek shadow, but adventures, so we got into the car accompanied by our lovely host. She turned out to be a certified guide of the majority of tourist attractions of Israel and she wanted to show us a 2000-year old ancient settlement, or rather a city.

piątek, 9 lutego 2018

Israel 3: Kadesh Barnea - a village in the middle of the desert

It was already dark when we arrived to the Nitzanei Sinai village and passed through the gate of the Kadesh Barnea Moshav. Our hosts were already awaiting us together with their children, excited about our arrival. Despite our embarrassment, as we didn’t want to make any trouble, our hosts insisted to invite us for a supper: aromatic rice with vegetables, grilled meat and a variety of salads. We sat together under the starry sky and talked about their life on the desert which we considered very exotic. And we discovered that, despite different origins, religion, history, geography and climate, we had the same problems relating to the everyday life: how to be a good person, how to raise children and teach them how to be happy and how to cook the best rice in the universe!

czwartek, 8 lutego 2018

Israel 2: Palm tree forest or the reindeer syndrome

The rays of sun woke us up before we could fully rest after the long journey, but we didn’t come to Israel to sleep. Our kind hosts took care of our stomachs and prepared provisions of food and water for the further journey. That day, we were supposed to get to the southern border with Egypt crossing the biggest part of the country. 

środa, 7 lutego 2018

Israel 1: How did we get from Wrocław to Tel Aviv through Odessa?

The weekend before our departure to Israel was oddly beautiful for that year’s autumn. It should have given us a hint. But it didn’t, so we were heavily surprised when our flight from Wrocław to Tel Aviv got redirected to Warsaw due to the dense fog which covered this part of the country. 

niedziela, 4 lutego 2018

Izrael 4: Shivta - czy naprawdę tak wiele zmieniło się przez tysiąc lat?

Dochodziła godzina 11.00 i oślepiające słońce dawało nam przedsmak tego, jak może tu być w pełni lata. Nie przyjechaliśmy tu jednak szukać cienia, tylko wrażeń, więc zapakowaliśmy się do auta wraz z naszą uroczą gospodynią. Okazało się, że jest ona dyplomowaną przewodniczką po większości atrakcji turystycznych Izraela i postanowiła pokazać nam historyczną osadę, a raczej miasto sprzed prawie dwóch tysięcy lat.

Izrael 3: Kadesh Barnea - wioska na pustyni

Było już naprawdę bardzo ciemno, kiedy dotarliśmy do wioski Nitzanei Sinai i przekroczyliśmy bramy moszawu Kadesh Barnea. Nasi gospodarze wraz z podekscytowaną dwójką dzieciaków już na nas czekali. Nie zważając na nasze krygowanie i zapewnienia, że nie chcemy robić kłopotu, posadzili nas za stołem i uraczyli wspaniałym aromatycznym ryżem z warzywami, mięsem z grilla i rozmaitością sałatek. Siedzieliśmy pod rozgwieżdżonym niebem i rozmawialiśmy o ich życiu na pustyni - dla nas tak bardzo przecież egzotycznym. I odkrywaliśmy, że pomimo różnic pochodzenia, religii, historii, geografii i klimatu mamy te same problemy związane z codziennością: jak być przyzwoitym człowiekiem, jak wychować dzieci i sprawić, żeby żyły szczęśliwie i jak ugotować taki ryż, że klękajcie narody!

sobota, 6 stycznia 2018

Izrael 2: Gaj palmowy czyli syndrom renifera

Promienie słońca wpadające przez okno nie pozwoliły nam odespać męczącej podróży, ale nie przyjechaliśmy tu spać. Nakarmieni przez naszych gościnnych gospodarzy i zaopatrzeni w potężny zapas wody i jedzenia wyruszyliśmy w drogę. Mieliśmy dziś przejechać przez większą część kraju i dotrzeć do południowej granicy Izraela z Egiptem.