Nasza wymarzona podróż powoli się kończy. Oglądamy Islandię przez szyby samochodu. Wiatr wieje coraz mocniej i wysiadanie z auta staje się wyzwaniem, ale podejmujemy je od czasu do czasu. I tym razem nie ze względu na wulkany czy wodospady.
Niespodziewanie odkrywamy piękno w miejscach, które próżno zobaczyć w zwykłych relacjach z Islandii. A nas urzeka ich niezwykłość i magia, promieniująca pomimo opuszczenia i widocznych zniszczeń.
Pogoda jest doskonała do tej sesji fotograficznej.
Nasze obiekty pozują cierpliwie z profilu i en face:
Gwoli ścisłości, spotykamy po drodze też budynki w nieco lepszym stanie technicznym:
Niespodziewanie odkrywamy piękno w miejscach, które próżno zobaczyć w zwykłych relacjach z Islandii. A nas urzeka ich niezwykłość i magia, promieniująca pomimo opuszczenia i widocznych zniszczeń.
Pogoda jest doskonała do tej sesji fotograficznej.
Nasze obiekty pozują cierpliwie z profilu i en face:
Gwoli ścisłości, spotykamy po drodze też budynki w nieco lepszym stanie technicznym:
Ale nie mają w sobie tego nieodpartego uroku.
Zajęci martwą naturą, nie zaniedbujemy tak całkiem żywej i w obiektywie znajdą się także przedstawiciele fauny:
Zajęci martwą naturą, nie zaniedbujemy tak całkiem żywej i w obiektywie znajdą się także przedstawiciele fauny:
To już naprawdę ostatnie godziny na Islandii, więc jeszcze ostatni rzut oka na rwący potok, żeby było co wspominać.
W nostalgiczno-mistycznej atmosferze mijamy małe miasteczko, a w nim niezwykły kościół. Życzymy sobie, żeby udało się nam zobaczyć go dokładniej następnym razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz