Przyjechaliśmy do Kudowy na kilka ostatnich dni roku 2015 pojeździć na nartach - głównie biegowych. Niezbyt się udało pojeździć, ponieważ jedyne białe plamy w okolicy okazywały się, po dokładniejszych oględzinach, folią ogrodniczą przykrywająca jakieś uprawy.
Niemniej było wyjątkowo pieknie: słonecznie, choć dość mroźno, sucho i rześko. Siedzenie w pensjonacie (całkiem miłym zresztą: http://lawenda.com/pl) nie miało sensu, więc zaczęliśmy penetrować turystycznie okolicę.
Niemniej było wyjątkowo pieknie: słonecznie, choć dość mroźno, sucho i rześko. Siedzenie w pensjonacie (całkiem miłym zresztą: http://lawenda.com/pl) nie miało sensu, więc zaczęliśmy penetrować turystycznie okolicę.
Na pierwszy ogień poszedł Szczeliniec, tradycyjne miejsce wycieczek szkolnych, odbywających się zresztą głównie późna wiosną, latem i wczesną jesienią:
http://www.ziemiaklodzka.pl/szczeliniec-wielki
Tym razem zobaczyliśmy to miejsce zimą. Warunki były nawet lepsze niż w innych porach roku - było zupełnie sucho, dosłownie w kilku miejscach widzieliśmy zamarzniete kałuże. Przechodzenie między skałami czy przeciskanie się przez szczeliny nie stanowiło najmniejszego problemu. A słońce sprawiało, że wędrówka, mimo bardzo mroźnego powietrza, stanowiła wielką przyjemność.
Dodatkowo schronisko na Szczelińcu działa cały rok, choć trasa turystyczna nie jest oficjalnie dostępna zimą - wchodzi się na własna odpowiedzialność.
Tym razem było zupełnie bezpiecznie, a efekty widoczne na zdjęciach mojego męża.
Magiczne landszafty zrobione z platformy widokowej na Szczelińcu:
A następnie zdjęcia z trasy:
Niektóre fragmenty trasy (niewielkie) pokonywaliśmy na kolanach - w każdym razie Ci nieco wyżsi członkowie grupy (tu na szczęście szerokość była wystarczająca):
I na koniec kolejne landszafty - widok z tarasów na końcu trasy:
http://www.ziemiaklodzka.pl/szczeliniec-wielki
Tym razem zobaczyliśmy to miejsce zimą. Warunki były nawet lepsze niż w innych porach roku - było zupełnie sucho, dosłownie w kilku miejscach widzieliśmy zamarzniete kałuże. Przechodzenie między skałami czy przeciskanie się przez szczeliny nie stanowiło najmniejszego problemu. A słońce sprawiało, że wędrówka, mimo bardzo mroźnego powietrza, stanowiła wielką przyjemność.
Dodatkowo schronisko na Szczelińcu działa cały rok, choć trasa turystyczna nie jest oficjalnie dostępna zimą - wchodzi się na własna odpowiedzialność.
Tym razem było zupełnie bezpiecznie, a efekty widoczne na zdjęciach mojego męża.
Magiczne landszafty zrobione z platformy widokowej na Szczelińcu:
Bywały chwile zawahania, kiedy stawaliśmy u szczytu kamiennych schodków. Mimowolnie pojawiała się myśl o niedawnym świątecznym nieumiarkowaniu w jedzeniu i piciu :-)
Zmieszczę się czy nie zmieszczę - oto jest pytanie:
Niektóre fragmenty trasy (niewielkie) pokonywaliśmy na kolanach - w każdym razie Ci nieco wyżsi członkowie grupy (tu na szczęście szerokość była wystarczająca):
I na koniec kolejne landszafty - widok z tarasów na końcu trasy:
Cóż, nie była to wcale zła alternatywa dla nart biegowych. Ograny, pozornie nudny cel szkolnych wycieczek roztoczył przed nami całe swoje surowe piękno.
Po trzygodzinnym spacerze bylismy porządnie głodni. O tej porze roku raczej łowiska pstrągów w najbliższej okolicy nie były otwarte, ale w Kudowie odkryliśmy restaurację, która zdecydowanie może sprawić, że przeciskanie się przez szczeliny następnym razem będzie utrudnione:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz